Błąkałem się po lesie, kiedy natknąłem się na piękną waderę.
-Co tu robisz?- zapytała mnie.
-Nazywam się Nick i szukam tutaj Naktis- przedstawiłem się.
Wilczyca najwyraźniej rozpoznała to imię, miałem pewność, że dobrze trafiłem.
-Chodź za mną- powiedziała tylko, odwróciła się na pięcie i pobiegła w głąb lasu. Ruszyłem za nią.
Dotarliśmy na polanę, na której stała Naktis z jakimś pegazem i rozmawiali. Moja ciocia była pod postacią konia.
-Naktis!- krzyknąłem. Nie mogłem się powstrzymać, tak dawno jej nie widziałem.
Odwróciła się, spojrzała na mnie, zamrugała i odezwała się:
-Nick...? Nick! To ty!- podbiegła do mnie zamieniając się po drodze w wilka.
-Tak, to ja.
-Ale... co ty tutaj robisz?- uśmiech zniknął z jej pyszczka- Tylko mi nie, mów, że odszedłeś z watahy!
-Nie..., nie musiałem... bo oni...- zawahałem się- Bo oni nie żyją, Naktis. Wszyscy.
<Naktis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz